Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Sanoku

2013.01.22

150 rocznica wybuchu POWSTANIA STYCZNIOWEGO

Podniosłą – a zarazem osobistą i wzruszającą – uroczystość, związaną z 150. rocznicą Powstania Styczniowego przygotowali harcerze z Hufca ZHP Ziemi Sanockiej. Oprócz młodzieży harcerskiej stawiła się na niej komenda hufca oraz przedstawiciele TG „Sokół” w Sanoku.

Zgromadzeni pod Krzyżem Powstańczym, złożyli kwiaty, zapalili znicze i przedstawili krótkie opracowania dot. powstania.

1_400_40

Poniżej przedstawiam materiał dot. Powstania Styczniowego:

  1. Edward Zając – Sanoczanie w powstaniu.
  2. Wybrany materiał z WIKIPEDII.
  3. Artykuł Arkadiusza Bednarczyka – z magazynu nowiny

Bronisław Kielar

1.

Edward Zając – SANOCZANIE W POWSTANIU STYCZNIOWYM

W dniu 22 stycznia 2013 r. przypada 150. rocznica wybuchu powstania styczniowego, które swoim zasięgiem objęło tereny Królestwa Polskiego, Litwy, Białorusi i część Ukrainy.

Wspomagane było także przez społeczeństwo polskie zaboru pruskiego i austriackiego.

Spora grupa mieszkańców ziemi sanockiej wzięła w nim udział, a po jego upadku wielu powstańców pochodzących z zaboru rosyjskiego szukało schronienia w Galicji. Niektórzy osiedlili się w Sanoku na stałe.

Po wstąpieniu na tron cara Aleksandra II Polacy mieli nadzieję, iż nastąpi złagodzenie systemu rządów terroru, wprowadzonego po upadku powstania listopadowego przez jego ojca, Mikołaja I, zwanego Pałkinem (od słowa pałka). Aleksander II uchodził początkowo za władcę liberalnego, zniósł bowiem trwający 25 lat w Królestwie Polskim stan wojenny, ogłosił amnestię, mocą której powróciło z Syberii wielu powstańców z roku 1830. Polacy mieli złudzenia, że teraz odzyskają utraconą niepodległość. Gdy jednak nowy car przybył do Warszawy w 1856 r., oświadczył zebranej szlachcie polskiej: - Panowie, żadnych marzeń - dodając, że wszystko, co zrobił jego ojciec, zrobił dobrze. Złudzenia prysły ...

Niejako wstępnym etapem powstania styczniowego były manifestacje patriotyczne tłumione z okrucieństwem przez wojska carskie. Stały się one punktem wyjścia do tworzenia tajnych organizacji niepodległościowych. Powstały wówczas dwa główne stronnictwa:

Białych i Czerwonych. Pierwsze reprezentowało ziemiaństwo i bogate mieszczaństwo, liczące na ustępstwa carskie. Na ich czele stanął wielki patriota, hr. Andrzej Zamoyski, (prezes Towarzystwa Rolniczego, którego celem było gospodarcze podniesienie Królestwa Polskiego);

Stronnictwo Czerwonych skupiło w swoich szeregach inteligencję miejską, oficjalistów, mniej zamożne ziemiaństwo oraz niższe duchowieństwo. Czerwoni w swoich rachubach na odzyskanie niepodległości liczyli na pomoc państw Europy Zachodniej oraz pozyskanie do walki chłopów.

Pierwszoplanową rolę w życiu Królestwa Polskiego w tym czasie odgrywał margrabia Aleksander Wielopolski, który uważał, że Polska powinna pozostać w związku z Rosją i cały swój wysiłek skupił na wywalczeniu jak największej autonomii. Jednak jego działalność nie zyskała akceptacji społeczeństwa polskiego. W tej sytuacji rozpoczęto przygotowania do powstania zbrojnego.

Utworzono Komitet Centralny Narodowy. W przygotowaniach brali udział: Stefan Bobrowski, Zygmunt Padlewski i Jarosław Dąbrowski. Wielopolski, aby przeszkodzić wybuchowi powstania zarządził brankę, czyli przymusowy pobór do wojska carskiego na okres 20 lat. W tej sytuacji tysiące młodzieży opuściło swoje domy i ukryło się po lasach i okolicznych wsiach.

Komitet Centralny Narodowy ogłosił 22 stycznia 1863 r. manifest wzywający Polaków do walki o niepodległość i przekształcił się w Tymczasowy Rząd Narodowy, który ogłosił zniesienie pańszczyzny, aby przyciągnąć do walki masy chłopskie. Władzę dyktatorską nad powstaniem powierzono początkowo Ludwikowi Mierosławskiemu, później Marianowi Langiewiczowi, a w końcowym okresie Romualdowi Trauguttowi.

Ogółem stoczono w powstaniu 1 229 bitew i potyczek. Po jego upadku rozpoczęły się straszne prześladowania. Na Litwę wysłano osławionego kata Michała Murawiewa, zwanego przez samych Rosjan „wieszatielem”. Spalił on i wyciął w pień całe wsie. Jego odpowiednikiem w Królestwie Polskim był generał Berg.

W wychodzącym w Sanoku w latach 1910-1914 "Tygodniku Ziemi Sanockiej" natknąłem się na artykuły związane z obchodami 50. rocznicy wybuchu powstania styczniowego. Było ich kilka.

Pierwszy zapoznawał czytelników z przebiegiem uroczystości, jakie miały miejsce w Sanoku w dniu 22 stycznia 1913 r. (nr 5, rok IV, s.2).

Uroczystości te, jak na ówczesne czasy, miały imponujący wymiar i zamieniły się w wielką manifestację patriotyczną, w której udział wzięły wszystkie warstwy społeczeństwa sanockiego, a więc mieszczanie, robotnicy z fabryki L. Zieleniewskiego w Sanoku, chłopi, członkowie miejscowego „Sokoła”, „Strzelca”, Drużyny Bartoszowe, skauci, młodzież szkolna i straż pożarna. Pochód przeszedł ulicami miasta przed pomnik Kościuszki, który stał na placu św. Jana. Tam wygłoszono przemówienia oraz śpiewano pieśni patriotyczne, m.in. chorał „Z dymem pożarów”.

Dla trwałego upamiętnienia tej rocznicy społeczeństwo Sanoka wzniosło na miejscowym cmentarzu przy ul. Rymanowskiej symboliczną, kamienną mogiłę, zwieńczoną prostym, drewnianym krzyżem. Przed tą mogiłą - symbolem - młodzież szkół sanockich w dzień Wszystkich Świętych paliła świeczki i śpiewała patriotyczne pieśni.

Drugim ciekawym artykułem w tym samym numerze jest

tekst „Sanoczanie w Powstaniu Styczniowym”. Nieznany autor zestawił listę uczestników powstania, którzy urodzili się w Sanoku bądź w tym mieście przez dłuższy czas pracowali lub mieszkali. Na pewno jest niepełna, co zresztą
zauważa sam autor.

Zdumiewające, jak duża jest liczba powstańców wywodzących się z Sanoka. Za "Tygodnikiem Ziemi Sanockiej" podaję ich nazwiska: Adolf Amort, por. 9. Pułku Piechoty, Franciszek Bem, podoficer Oddziału Kurowskiego, Wincenty Butryrnowicz, służył w Oddziale Jordana, Marceli Denkiewicz, student, służył w Oddziale Lelewela, Jan Ergietowski, student, służył w Oddziale Langiewicza, Antoni Gołkowski - Strzemieńczyk, student, służył w Oddziale Czachowskiego, Ferdynand Heldt, por., służył w Oddziale Komorowskiego, Jan Stanisław Jodłowski, student, walczył w Oddziale Bończy, Padlewskiego i Taczanowskiego, Filip Kahane Sambra, szeregowiec z Oddziału Kurowskiego, później Langiewicza, Maksymilian Kamiński, służył w Oddziale Czachowskiego, Stanisław Karnas, służył jako szeregowiec w Oddziale Lelewela, Michał Kawalerski, student, służył w Oddziale Wysockiego, Teodor Kurc, służył jako podoficer w Oddziale Czachowskiego, Sebastian Łuczyński, służył jako kosynier w Oddziale Lelewela, August Mroczkowski, służył jako szeregowiec w Oddziale Horodyńskiego i Komorowskiego, Ludwik Lewandowski, brał udział w manifestacji w Warszawie, Feliks Ruczka, student, brał udział w wyprawie na Miechów.

W dniu 22 marca 1927 r. zmarł w Lesku Wiktor Kościński vel Kossakowski, rotmistrz huzarów z powstania styczniowego. Pogrzeb jego z udziałem orkiestry i kompanii honorowej 2. Pułku Strzelców Podhalańskich w Sanoku stał
się patriotyczną manifestacją mieszkańców ziemi sanockiej.

Ponadto z dóbr należących do hr. Edmunda Krasickiego do powstania 1863 r. poszło trzech chłopów: Piotr Krawiec (ogrodnik), Michał Opałko (owczarz) i Antoni Kwasiżur (polowy).

Z Trześniowa powiatu brzozowskiego w Powstaniu Styczniowym udział wzięło trzech mieszkańców, a to: Antoni Bańkowski, ur. w 1834 r. w Trześniowie, był pisarzem Gminy Jednostkowe Wiejskie. Wyruszył w styczniu 1863 r. i służył w oddziale J. Neczaja. Walczył pod Hutą i Zelnią, gdzie został wraz z dowódcą Neczajem i 20 kolegami wzięty do niewoli.

Neczaja rozstrzelano w Krasnymstawie, a pozostałych przewieziono po czterech miesiącach do Zamościa, a po roku do Orła. Następnie po dwóch latach do Permu, a w końcu Gubernii Jenisejskiej. Do Galicji wrócił w 1869 r.

Pozostali dwaj to: Francizek Prugar, ur. w 1846 r. był ranny i Feliks Prugar, ur. w 1846 r. czeladnik stolarski, też był ranny. Po Powstaniu był majstrem stolarskim.

W niespełna 60 lat później stan chłopski walnie przyczynił się do wskrzeszenia Państwa Polskiego, a w 1920 r. obronił je przed zalewem bolszewickim.

Sprawdziły się słowa wypowiedziane przez ostatniego dyktatora powstania styczniowego, Romualda Traugutta: - Powstanie listopadowe było szlacheckim, styczniowe zaś mieszczańskim, a to, które już na naszych grobach będzie, będzie powstaniem ludowym.

W Księdze Pamiątkowej Gimnazjum Męskiego w Sanoku 1888-1958 zamieszczony jest artykuł prof. Uniwersytetu Poznańskiego - dra Karola Zaleskiego pt. "Tradycje Powstania Styczniowego" (wspomnienia z lat chłopięcych w Sanoku). Autor pisze:

(…) W Gimnazjum pracowali wówczas dwaj profesorowie, byli powstańcy: Mroczkowski i Gołkowski. Z profesorem Gołkowskim doszło u mnie do osobistego kontaktu. Państwo Gołkowscy mieszkali w naszym domu na I piętrze. Profesor Gołkowski był staruszkiem szczupłym, prostym jak świeca, o małej szpakowatej bródce. Wyraz twarzy miał raczej surowy, poważny i ostry. Z bijącym sercem prosiłem go kilkakrotnie, aby opowiedział nam o swoich walkach w powstaniu i pokazał pamiątki. Profesor poprosił nas, byśmy usiedli... Przyniósł z drugiego pokoju jakieś płócienne zawiniątko różowej barwy i zaczął opowiadać o swoich zdarzeniach: „Było to pod Radziwiłłowem. Bitwa wrzała, ja pełniłem funkcję gońca konnego przy sztabie dowódcy. Salwy były głośne i gęste, przemieszane basem armat. Linia bojowa rozciągała się szeroko. Otrzymałem rozkaz: pędzić na odlegle skrzydło linii bojowej z meldunkiem... Droga moja wypadła przez odkrytą wydmę piaskową gęsto ostrzeliwaną.

Pędziłem co koń wyskoczy. Niektóre kule podziurawiły tę koszulę…"
Tu profesor rozwinął różowe zawiniątko i pokazał nam te miejsca na koszuli. Dalej zadawałem pytania, czy powstańcy wygrali? "Nie - odrzekł profesor - ponieśliśmy klęskę"

(...) Jeszcze jeden powstaniec na terenie sanockim budził w nas gorące pragnienie, by coś od niego o powstaniu usłyszeć. Był to kolega ojca w zawodzie lekarz kolejowy w Zagórzu, dr jodłowski. Pamiętam, że tylko raz go widziałem w naszym domu w Sanoku.

Wysoki, szczupły, prosty jak prawdziwa jodła. Miał niemal dziecinną uśmiechniętą twarz, nosił długą zieloną pelerynę i kapelusz leśnika. Przypadłem do niego z prośbą, by opowiedział którąś z powstańczych przygód. „Kiedy indziej chłopcy, teraz nie mam czasu”. Nie doczekałem się tego opowiadania...

W każdą rocznicę powstania styczniowego z prywatnej inicjatywy organizowano żałobne nabożeństwa w Kościele Farnym za spokój dusz bohaterów powstania. Jeszcze dziś w wyobraźni widzę katafalk okryty czarnym kirem z czapką ułana i szablami skrzyżowanymi na jego froncie. Z głębokim wzruszeniem patrzyłem na tych kilku powstańców, którzy mogli przybyć na nabożeństwo.

Uroczystość kończyła się zawsze hymnem „Boże, coś Polskę" (...).

2.

(WIKIPEDIA)

Polski zryw niepodległościowy 1863 roku rozpoczął się 22 stycznia. Tego dnia - urzędujący w Warszawie - Tymczasowy Rząd Narodowy wydał manifest skierowany przeciw Imperium Rosyjskiemu.

Powstanie styczniowe – polskie powstanie narodowe przeciwko Imperium Rosyjskiemu, ogłoszone manifestem 22 stycznia 1863 wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy, spowodowane narastającym rosyjskim terrorem wobec polskiego biernego oporu.

Wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1 lutego 1863 na Litwie, trwało do jesieni 1864.

Zasięgiem objęło tylko ziemie zaboru rosyjskiego: Królestwo Polskie oraz ziemie zabrane.

Było największym polskim powstaniem narodowym, spotkało się z poparciem międzynarodowej opinii publicznej. Miało charakter wojny partyzanckiej, w której stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Mimo początkowych sukcesów zakończyło się klęską powstańców, z których kilkadziesiąt tysięcy zostało zabitych w walkach, blisko 1 tys. straconych, ok. 38 tys. skazanych na katorgę lub zesłanych na Syberię, a ok. 10 tys. wyemigrowało[2]. Wilno zostało spacyfikowane przez oddziały Murawjowa Wieszatiela.

Po upadku powstania Kraj i Litwa pogrążyły się w żałobie narodowej.

W roku 1867 zniesiono autonomię Królestwa Polskiego, jego nazwę i budżet, w 1869 zlikwidowano Szkołę Główną Warszawską, w latach 1869–1870 setkom miast wspierających powstanie odebrano prawa miejskie doprowadzając je tym samym do upadku, w roku 1874 zniesiono urząd namiestnika, w 1886 zlikwidowano Bank Polski.

Skasowano klasztory katolickie w Królestwie, skonfiskowano ok. 1600 majątków ziemskich i rozpoczęto intensywną rusyfikację ziem polskich. Po stłumieniu powstania znaczna część społeczeństwa Królestwa i Litwy uznała dalszą walkę zbrojną z zaborcą rosyjskim za bezcelową i zwróciła się ku pracy organicznej.

Powstanie przyczyniło się do korzystniejszego niż w dwóch pozostałych zaborach uwłaszczenia chłopów. Pozostawiło trwały ślad w polskiej literaturze (m.in. Orzeszkowa – Nad Niemnem, Dąbrowska – Noce i dnie, Żeromski – Wierna rzeka) i sztuce (Grottger – Polonia i Lithuania, Matejko – Polonia) XIX i XX wieku.

3.

Arkadiusz Bednarczyk - magazyn nowiny - 18-20 stycznia 2013 r.

Na pomoc powstańcom

150 lat temu wybuchło powstanie styczniowe. Do walki z wojskami carskimi ruszyli ochotnicy z wszystkich zaborów. Także z terenu dzisiejszego Podkarpacia

Na katafalku spoczywa symboliczna trumna udekorowana panopliami, karabelą i ułańską czapką; przed nią stoi ubrana w żałobną czerń mała dziewczynka. Jej twarz zasłania czarny welon. Trzyma wieniec; katafalk otacza dwanaście dziewcząt, córek leżajskich mieszczan. Tak 110 lat temu obchodzono 40. rocznicę powstania styczniowego w leżajskim kościele Ojców Bernardynów.

Młodych w kamasze

Do kolejnego zrywu w walce o wolność Polacy poderwali się po przegranej Rosji w wojnie krymskiej z Turcją (1856). Mocarstwowa pozycja najgroźniejszego zaborcy osłabła, wydawało się, że lepszej okazji nie będzie. Sygnałem do ataku stała się tzw. branka. Sporządzono długą listę młodych Polaków, których zamierzano wcielić do rosyjskiej armii. Ponieważ taka służba trwała dobre parę lat, mnóstwo młodych ludzi uciekło w las... 22 stycznia 1863 roku polscy patrioci chwycili za broń.

I choć powstanie wybuchło poza granicami Galicji, wielu naszych mieszkańców nie tylko udzieliło powstańcom pomocy, ale i zasiliło ich

szeregi. Tak uczynił Marcin Borelowski, ps. Lelewel. W Rzeszowie osiedlił się w 1858 r. Przy ul. Farnej otworzył warsztat, w którym wykonywał prace blacharskie i studniarskie, był bowiem cenionym mistrzem blacharskim. Wstąpiwszy w powstańcze szeregi jako pułkownik był tzw. naczelnikiem wojennym województwa podlaskiego i lubelskiego.

Dał przykład swojego męstwa, kierując oddziałami powstańczymi w bitwach pod Chruśliną i Panasówką, gdzie odparł ataki Rosjan. Niestety, we wrześniu 1863 r. poległ w bitwie na Sowiej Górze pod Batorzem.

W pięćdziesiątą rocznicę powstania, w 1913 r., rzemieślnicy rzeszowscy ufundowali na kamienicy przy ul. 3 Maja tablicę poświęconą jego pamięci.

Z Sanoka w powstaniu walczył późniejszy święty, ksiądz Zygmunt Gorazdowski. Lata gimnazjalne spędził on na dzisiejszym Podkarpaciu, uczęszczając do gimnazjum w Przemyślu. Jako młody chłopak, choć chorowity, uciekł ze szkoły, aby walczyć w powstaniu.

Wielu młodych, pełnych zapału do walki ludzi koncentrowało się w specjalnie organizowanych punktach przerzutowych. Jeden z takich punktów znajdował się w posiadłości Pawlikowskich w Medyce.

Z kolei książę Adam Sapieha z Krasiczyna stał na czele komitetu Galicji Wschodniej i również organizował oddziały powstańcze.
Podczas rewizji w jego mieszkaniu władze zaborcze natrafiły na dokumentację związaną z jego udziałem w bitwie pod Radziwiłłowem. Zamknięto go na pół roku do więzienia, skąd uciekł do Rumunii. Jego matka stała na czele tzw. Organizacji Pań w Przemyślu. Zaopatrywała szpitale, a we dworze w Oleszycach urządziła przytulisko dla rannych.

W lasach pod Cieszanowem oddział ochotników uformował związany z Jarosławiem Leon Czechowski. Walczyło w nim stu jarosławian. 21 marca 1863 roku pod Ciosmami niedaleko Janowa Lubelskiego Czechowski dzielnie starł się z Rosjanami. Po bitwie ukrywał się, ale go aresztowano i zamknięto w Przemyślu. Więzienie opuścił w 1866 r. i zamieszkał w Jarosławiu, gdzie zmarł w 1888 roku. Tu na starym cmentarzu znajduje się jego pomnik nagrobny z płaczącą pod krzyżem kobietą.

Piękną powstańczą kartę zapisał przemyski adwokat i późniejszy burmistrz miasta, Aleksander Dworski. Kiedy wybuchło powstanie styczniowe, został mianowany przez Rząd Narodowy na naczelnika przemyskiego okręgu powstańczego. Po bitwie pod Grochowiskami, która rozegrała się 18 marca 1863 r. (walczył tu m.in. późniejszy brat Albert Chmielowski), w okolicach Dąbrówki Starzeńskiej niedaleko Dynowa ukrywał się dyktator powstania Marian Langiewicz. Gościł go u siebie August Starzeński, który ułatwił mu późniejszą ucieczkę przed pościgiem.

Z kolei książę Jerzy Lubomirski w swoim rodowym Przeworsku miał ufundować w pałacowym parku powstańczy szpital na dwadzieścia łóżek.
W powstaniu walczyło bowiem wielu przeworszczan. M.in. Ferdynand Władysław Czaplicki, który swoje wspomnienia z okresu niewoli na
Syberii spisał w „Czarnej księdze”. Przeworski książę miał często odwiedzać chorych, troszcząc się o swoich podopiecznych, wypytywać ich
o zdrowie.

W podprzemyskich Bolestraszycach zaś rozwijał talent malarski pod okiem Piotra Michałowskiego kolejny powstaniec - Maksymilian Oborski. Wcześniej - podczas pobytu w Paryżu - Oborski poznał nawet wybitnego francuskiego malarza Eugene’a Delacroix. Po powstaniu Oborski został wywieziony na Syberię, Po powrocie w 1874 r. osiadł w Husowie. Na tutejszym cmentarzu znajduje się jego grobowiec.

A w Rzeszowie komisarzem obwodu; rzecz jasna działającego w konspiracji, był znany adwokat, późniejszy naczelnik miasta, Wiktor Zbyszewski. Za swoją działalność poniósł surową karę, z więzieniem włącznie. Dzisiaj spoczywa na starym cmentarzu, gdzie znajduje się również zbiorowa mogiła upamiętniająca powstańców.

W powstaniu zasłużył się również związany w późniejszym okresie swojego życia z Boguchwałą Zenon Suszycki. Walczył z młodzieżą, został ranny pod Władykami.

Piękną powstańczą kartę zapisał hrabia Ludwik Wodzicki z Tyczyna. Był człowiekiem o rozległych horyzontach i kontaktach. W Rzymie spotykał się m.in. z Adamem Mickiewiczem. Po powstaniu listopadowym został częściowo sparaliżowany, ale nie przeszkodziło mu to w dalszej walce. Po klęsce powstania styczniowego musiał udać się na emigrację - do Anglii. Pod koniec życia przeżył osobistą tragedię: na gruźlicę zmarli mu dwaj synowie.
On sam w 1894 roku zmarł na serce, w przedziale pociągu relacji Paryż -Wiedeń.

Rodzicielskie łzy rozpaczy i radości

W powstańczych szeregach walczyli uczniowie i studenci. Wielu z nich, ku rozpaczy rodziców, nie wróciło już do swoich domów, ale byli też tacy, którzy powrócili szczęśliwie. Dzielny gimnazjalista rzeszowski Ludwik Matlaszek został ujęty na granicy zaboru z Królestwem, kiedy chciał przedostać się do oddziału wspomnianego już dyktatora powstania, Langiewicza. Został cofnięty w eskorcie do Rzeszowa i tu uwięziony.
W Komiaktowie koło Łańcuta znajdziemy bardzo starą kapliczkę, którą wystawili zrozpaczeni rodzice - Lorencowie. Ich syn z powstania nie powrócił. Później okoliczni mieszkańcy śpiewali tu nabożeństwa majowe, co trwa to do dzisiaj.
W środku znajdujemy figurkę z ułamaną rączką.

To figurka dziecka - małego Jezusa trzymającego w ręku kulę.

Z kolei w Lesku przy ul. Unii Brzeskiej stoi kapliczka, którą ufundował aptekarz Barański jako wotum dziękczynne za szczęśliwy powrót syna.
Znajduje się tu tabliczka z datą 1863. Wewnątrz ustawiono ołtarzyk i fotografię, na której utrwalono dzielnego powstańca w otoczeniu rodziny. 17- letni Józio miał wrócić z więzienia w dziurawym płaszczu, ogromnie zawszony; wzruszył tym mieszkańców, na jego widok wszyscy zapłakali.

Ocalił powstańczy sztandar

W tamtym burzliwym okresie świadkiem ponurej uroczystości pogrzebowej był Sędziszów Małopolski. Władysław Jabłonowski, syn właściciela Olchowej, który zwerbował i uzbroił ze swoich funduszy własny oddział, został potajemnie pogrzebany na tutejszym cmentarzu. Jabłonowski poprowadził swych ludzi do oddziału Jana Popiela. Działający bez właściwego rozeznania i bez znajomości terenu powstańcy ruszyli na Komorów. Nie mieli szans. Ogień rosyjskich żołdaków rozgromił oddział. Ale Jabłonowski nie poddawał się - na czele siedmiu ludzi ruszył na Rosjan. Padł razem z pięcioma kompanami. Jego zmasakrowane bagnetami i pozbawione głowy ciało zrozpaczona matka ukryła w wozie ze słomą i przewiozła przez granicę.

Dowody niezwykłej odwagi dawał młody wikary z Krzeszowa - Stanisław Matraś. Dziś upamiętnia go pomnik ustawiony w tej miejscowości. Wśród swoich parafian ksiądz sformował oddział powstańczy i poszedł bić się z Rosjanami przy komorze celnej w Krzeszowie. Księdza wkrótce ujęto i zesłano na Sybir. Dotarł tam na piechotę, 13 lat spędził w okolicach Irkucka, później zamieszkał w Rostowie. Do Polski powrócił w 1881 roku.

W Łańcucie zachował się piękny dworek - Pensjonat „Pałacyk”, który zbudował styczniowy agent Filip Kahane - syn lekarza z Sanoka, pracownik ordynacji Potockich. W czasie powstania stracił on rękę i od tej ułomności otrzymał przydomek Sanbra (tak powitać go miał jego własny dowódca: „Vive le sans bras" – „Niech żyje bez ręki!"). Kahane wsławił się m.in. w bitwie pod Miechowem, kiedy to uratował przed Rosjanami sztandar oddziału, bohatersko przejmując go od padającego kolegi. Walczył pod Małogoszczą i pod Grochowiskami. No i wreszcie był żołnierzem żuawów śmierci. A był to oddział szczególny. Nazwę przyjął od jednego z berberyjskich plemion. Dowódca - Francuz Rochebrune wymagał surowej dyscypliny; za nieposłuszeństwo groziła śmierć. Niczym starożytni Spartanie żuawi mogli tylko walczyć albo ginąć. Znakiem oddziału była czarna chorągiew z białym krzyżem i napis: „W imię Boże – 1863 rok”.

Filip, wzięty do niewoli, trafił na 6 miesięcy do więzienia we Lwowie. Jest autorem wspomnień „Dzieje Żuawa" (1903), ułożył również piękną Modlitwę Powstańca.

Uroczyste obchody 150. rocznicy powstania styczniowego odbędą się w sobotę, 19 stycznia, w Teatrze „Maska" w Rzeszowie przy ul. Mickiewicza. Początek godz. 16. W programie występ chóru bazyliki rzeszowskiej, referat historyczny dr. Jerzego Kuzickiego, koncert fortepianowy, recytacja utworów patriotycznych. Na godz. 18 zaplanowano przemarsz z Teatru „Maska" na stary cmentarz pod pomnik Powstańców Styczniowych i złożenie wieńców oraz zapalenie zniczy. o godz. 18.15 odbędzie się msza święta w intencji powstańców styczniowych w kościele Świętej Trójcy w Rzeszowie.

Organizatorzy: Rzeszowski Społeczny Komitet Obchodów 150. Rocznicy Powstania Styczniowego, Zarząd Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”.

http://esanok.pl/2013/w-150-rocznice-wybuchu-sladami-powstancow-1863.html

W 150. rocznicę wybuchu, śladami powstańców 1863

MIĘDZYBRODZIE / TREPCZA. Obchody 150 rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego z 1863 roku stają się okazją nie tylko do refleksji nad bolesną kartą z historii naszej Ojczyzny, ale również przyczynkiem do poszukiwania śladów wydarzeń sprzed lat w naszej najbliższej okolicy.